Nie wiem w sumie czy to lepiej czy gorzej. Pogadalam z jednym przedstawicielem klienta, znaczy zapytalam uprzejmie (jednoczesnie snujac wersje delikatnej katastrofy) czy mu nie zrobi roznicy jak mu papierologie z dwoch ostatnich tygodni wrzesnia podesle w pazdzierniku. Nie zrobi mu, a nawet zrobi mu lepiej bo on sam swiezo-po-urlopowy bedzie i zanim sie przegrzebie przes stosy, sterty i kupy to ja akurat zdaze nowe mu podeslac. No i chwala mu za to. Stety/niestety drugi zgodzil sie na to samo, a jako ze rzecz duzo bardziej skomplikowana, to po powrocie bede miala wesolo, ze heeeeej...
Ale nic to. Dzien jak codzien. Znaczy robote z dwoch tygodni (co to normalnie tydzien przerabiam przy dobrych wiatrach przez trzy dni) bede miala do zrobienia w dwa*
Tymczasem zaczelam robic przymiarke do pakowania. Bo jak zwykle lece z podrecznym li i jedynie. Aczkolwiek wyjatkowo (BARDZO WYJATKOWO) na CALE dwa tygodnie. A filmy do Canona zanabyte (sztuk 10). Tak wiec torba foto = body + oba obiektywy + oslona p/sloneczna + rzeczone 10 rolek + zapasowe baterie + sama torba = i pol walizki wlasnie poszlo sie gwizdac. Ale nic to. Dam rade. W sumie szmaciano-ciuchowo bedzie lzej, bo mam MOCNE postanowienie, ze biore tylko spodnice, sukienki etc. i absolutnie zadnych spodni i plaskich butow. Nie bo nie i ch** .
Z nowosci innych (zwanych z tutejsza wdziecznie miscellaneous***)
- ubezpieczenie wyplacilo rownowartosc samochodu, bo zderzak drozszy i nawet malowac sie nie kalkuluje
- tworczosc Jo Nesbo mi sie konczy do czytania i nie mam pojecia co dalej (no bo przeciez nie bede obnizac poprzeczki)
- oprocz tego w ramach "nowego" (przynajmniej dla mnie) srodka przeciwbolowego na rwe kulszowa dostalam antydepresanty. Bo na nerwy dzialac maja bezposrednio. Dzialaja. Przynajmniej na rwe bo z reszta roznie. Jednym z glownych objawow ubocznych tegoz (przypomnijmy - srodka PRZECIWKO depresji) sa mysli samobojcze. No zajebiscie po prostu. TO akurat mnie ominelo, ale tydzien (jak nie lepiej) dola glebszego od Rowu Marianskiego mam za soba. Uff.. Poza tym zaczelo mi sie rzucac rowniez na lewa nozke i czekam na MRI. Hak im w smak, kolejne 6 (jak nie lepiej) miesiecy z glowy. O dzieki Ci, wspanialy NHS-ie.
- tatuaze nowe zrobione, wzor jednakowy, rozmieszecznie rozne (i w dodatku "sprzedane" dalej - znaczy wzor, nie miejsce - niech Ci sie dobrze nosi, Panno M)
- chwilowo mam wlosy (BARDZO czerwone), ale mi goraco, niewygodnie i w ogole wbrew, wiec za dni 11-scie znowu maszynka w dlon i hejka. Moze dziwnie to zabrzmi, ale o wiele bardziej kobieco sie czuje "prawie" lysa (cos jak wczesna Sinead O'Connor)
- i mam dylemat/problem - szukam swojego w miare aktualnego zdjecia (coby rodzice nie zapomnieli jak wygladam), a tu duppa. Szewc bez butow chyba... Aczkolwiek znalazlam cudenko pierwszokomunijne:
Och, jaka radosc i szczescie z tej twarzy bije****
_______________________________________
* No i jak w takich warunkach mozna sie zrelaksowac na urlopie? No jak? Nic poza kompletnym znieczuleniem sie Nero d'Avola i pokrewnymi nie przychodzi mi do glowy.
** czlonek (meski)
*** jedno z nielicznych slow, ktorego za cholere prawidlowo nadal wypowiedziec nie moge
**** i do tej pory mi zostalo. Znaczy ta radosc z obcowania z przedstawicielami Kosciola Katolickiego (z innymi nie mam problemow, a nawet bylam na jednej mszy baptystow, ktora prawie mnie nawrocila)
07 September 2012
Subscribe to:
Posts (Atom)