29 August 2011

Z powrotem...

Od jakiegos czasu zabawiam sie Status Shuffle - takie cus do ajfona, gdzie latwo mozna wyszukac odpowiednie do aktualnego nastroju frazy i wrzucac je na fejsbuka.
I tak oto dzis: 

just when I was feeling good, beginning to unwind, and had a smile on my face, Monday comes along and bitch-slaps me.

No wlasnie jakos tak. Za krotki ten urlop byl.
W sumie zaczynam z utesknieniem czekac na listopad (czy kiedy tam zechce mnie zerznac) - bede sie leniwic co najmniej ze 4 tygodnie, a jak dobrze pojdzie to 6 :)


A tymczasem poniedzialkowe meczenie inzynierow, papierzyska z dwoch tygodni, polowa stuffu na urlopach. Czyli dzien jak codzien.

23 August 2011

Ten Pum :)

To musialo byc mi pisane - ten samochod znaczy. Bo teraz zajrzalam i widze jak mi ladnie kolorem do bloga pasuje ;)))
A na powaznie, pojezdzilam dzisiaj jeszcze, dla odmiany po miescie i po jasnosci - bo to ubezpieczenie, myjnia, zakupy, takie tam - jestem pod wrazeniem. Musze tylko pamietac, zeby pedaly delikatnie przyciskac, bo wrazliwa bestia. Pierwsze wrazenia - krotkie biegi, pedaly blisko siebie, malutka kierownica... Hmm.. On naprawde az prosi zeby go przycisnac. Wola i krzyczy wrecz. Jutro pojade gdzies dalej i zobaczymy. Musze tylko pamietac, zeby sie zatankowac do kanisterka i zobaczymy ile na rezerwie przejedzie.
Oj dawno ni mi tak wielkiej przyjemnosci nie sprawilo.
No, moze poza sprzataniem. Autko i tak nie bardzo zapuszczone, a tutejsze samochody naprawde potrafia przypominac obwozne wysypisko smieci, ale i tak sie narobilam jak dziki osiol. Ja rozumiem, ze schowka sie za czesto nie sprzata, ani kieszeni na drzwiach - ale w tym przypadku to chyba od nowosci nawet nie przetarte bylo. No i ktos nieustajaco wozil/przewozil jakies rosliny (chyba nie choinka, ale moze tuja...? Duzo tuj...? Wielkie mnostwo..?). Jeszcze szyby jutro umyje.

A tymczasem poprosze o propozycje imienia dle Onego. Najlepiej zwiazane z rejestracja - LUI (stad chwilowo-roboczo - ON).
Niby wiadomo, ze za kierownica Lekko Uposledzony Inwalida, ale nie o kierowce tu chodzi tylko o wozidelko.
Dla przypomnienia - TBZ to byla Ta Biala Zaraza w skrocie Zlosnica, pieszczotliwie Zoska (choc i tak w zimie przechrzczona na Pieczarke) - wiec nigdy nie nie wiadomo ;)

Urlopowo....

Mialam pojsc na urlop od poniedzialku. Ale w czwartek rano, w drodze do pracy, prawie-zupenie-nie-zamierzenie - polecialo mi z radia "Highway to Hell". I stwierdzilam, ze wlasnie jakos tak, w zwiazku z tym od czwartku sie leniwie.
Skrot wiadomosci w kolejnosci absolutnie dowolnej:
- sie ucze (bo egzamin juz za pare tygodni),
- sprzedalam samochod (niedziela),
- kupilam samochod (wczoraj),
- odstawilismy generalnie sprzatanie, bo wizytacja z agencji byla (tez wczoraj).
- a oprocz tego udalo sie wreszcie spotkac z ludzikami grajacymi w tutejsza odmiane Magii i Miecza (w piatek/sobote). Fajnie bylo, oj fajnie. Tak z 10-15 lat mi odjelo od razu ;)

No, a samochod mam teraz taki:


Wracalam wczoraj po nocy z miejsca posrodku niczego, gdzie tenze pojazd zanabylam. Oj dobrze sie jezdzi (az za bardzo).
Tylko jak go zobaczylam na gumtree to mi krzyknal - jestem twoj. No bo wszystkie pumy srebrne, a tu takicus :)
Wiec jest.
1.4, benzyna, 2000.

Zamierzalam sie jeszcze na saxo, rocznik ten sam, 1.6 czarny, przyciemniane szyby, biale alloy'e, ale znajomy mechanik powiedzial, ze bede w nim wygladac jak diler narkotykow i zaden policjant mi nie przepusci. No to niech se bedzie ON.

Aczkolwiek nadmiar wolnego mi chyba nie sluzy, bo bez bicia sie przyznam, ze przemknela mi przez glowe mysl o zakupieniu czegos takiego:
No bo czegos AZ TAK kiczowatego to dawno nie widzialam. Do tego wyposazenie dodatkowe w hello kitty i w ogole na platynowy blond sie powinnam zrobic. Aczkolwiek na szczescie mysl przepadla tak szybko jak sie pojawila.

Zatem w pume i w droge :)

12 August 2011

Zielono mi...

No to zasiadlam sobie wreszcie spokojnie i w ramach odreagowywania oddalam sie rekodzielu ;)
Uwazam, ze na pierwwszy raz calkiem niezle. W kazdym razie juz wiem, ze:
- nie nalezy docinac papieru posmarowanego klejem, bo sie rwie i strzepi,
- nie da rady okleic pokrywki jednym kawalkiem, no chyba, ze baaardzo dokladnie wyciac odpowiednich rozmiarow kolko, ale w cuda nie wierze,
- im ciensze listki tym lepiej sie przyklejaja (bardziej plasko),
- lodyzki trzeba przed przyklejeniem lekko sciac (w taki sam sposob jak grubsze zylki z lisci kapusty do robienia golabkow - polozyc na plasko i nozykiem sciac to co za bardzo wystaje),
- liscie najlepiej smarowac klejem w powietrzu albo zaczac od jednej strony, a potem podklejac dalej (posmarowanie paprotki rozlozonej na plasko na papierze zaskutkowalo pourywaniem koncowek),
- gruby papier nalezy posmarowac grubsza warstwa kleju i zostawic na chwile, zeby sie zrobil bardziej plastyczny (ten akurat to kawalki papierowej torebki z jakiegos sklepu - kolor mi pasowal, to uzylam, ale jednak z cienszymbyloby chyba latwiej - co prawda nie wiem jak z kryciem, ale jak nie sprobuje to sie nie dowiem).


Nastepnym razem do oklejenia wieczka uzyje ciemnozielonej wstazki - znaczy dookola. I taka sama obwodke na dole puszki. I liscie troche wyzej.
A na muszelkach probowalam czy klej zadziala jak lakier - bo wiadomo jak to z muszelkami bywa - poki mokre to sliczne, a potem szaro-bure sie robia. Jeszcze ze dwie warstwy i beda sie swiecic ;)

Zatem dzisiaj, po powrocie do domu bede szukac papierkow, pudeleczek, torebeczek i innych "smieci" zeby zrobic cos z niczego. 
Relaksuje mnie to.

11 August 2011

Co jeszcze...

No wiec tak:
- czas oczekiwania na operacje to 20 tygodni (liczone od 22 czerwca - wiec listopad jak w pusk dal wychodzi).
- wsrod rodziny i znajomych jakis pomor i czarna seria - jedna gruzlica i jeden guz mozgu
- jedna znajoma przyleciala do Londynu trzy dni temu i sluch po niej zaginal (co w swietle ostatnich wydarzen brzmi raczej przerazajaco)
- urlop dopiero od 22giego moge wziac, a nie jak planowalam, w przyszlym tygodniu.

Jeszcze jakies wiesci ktos dla mnie ma?

08 August 2011

Marudze...

- Piekielny ebajowiec nie doslal mi kleju na czas, wiec znowu bezproduktywnie palce mnie swierzbily. Ale moze i lepiej, bo
- Kregoslup napiernicza jak glupi i oprocz znajomej prawej strony w piatek dostalam lewostronnej rwy kulszowej. Do dzis nie przeszlo - dobrze mi tylko w wannie, ale niestety wanny do pracy nie przytaszcze, wiec sie mecze.
-  Spac nie moge. Max po 3-4 godziny na dobe i to w dodatku na kanapie, bo na lozku nie moge sie ulozyc.
- Warcze na swiat i ludzi, bo mi odwala od nieustajacego bolu.
- Samochodu nie dosc, ze nie sprzedalam, to jeszcze nawet na gumtree nie wrzucilam, bo mechanik sie grzebie z odpicowywaniem. Czepiam sie, bo kawal dobrej roboty odwala, ale liczylam na to, ze sprzedam w ten weekend i za nowym sie rozejrze.
- Ostatni tydzien nieobecnosci szefa - niech juz, kwamac, wroci bo kogos zamorduje.
- Jeden z inzynierow (beznadziejnie podkochujacy sie we mnie od czterech lat) przechodzi ostatnio sam siebie. Potrafi zadzwonic tylko po to, zeby powiedziec, ze zadzwoni do mnie za dziesiec minut. Albo tak jak ostatnio - w piatek wieczorem zadzwonil, zeby mnie uprzedzic ze zadzwoni do mnie w poniedzialek rano (i owszem, zadzwonil, ale nie na komorke, tylko sie nagral na automatyczna sekretarke w biurze). Szlag mnie trafia. I nie bardzo mam pomysl co mu zrobic zeby sie odturlal, bo mnie do szalu doprowadza coraz bardziej. Olewanie nie stanowi rozwiazania, bo zaczyna wydzwaniac dwa razy czesciej pytajac sie dlaczego sie na niego obrazilam.
- Poniedzialkowo zasypala mnie gora papierow. Ale wyjatkowo zupelnie czniam i mam w powazaniu. Nie ucieknie.
- Fajna ksiazke znalazlam. Przeczytalam. Spodobala sie bardzo. I sie kurde, skonczyla za szybko. Jakoby co to polecam - Martyna Raduchowska "Szamanka od umarlakow" (jak ktos chce to moge podeslac pdf'a).
- Natomiast za cholere nie moge znalezc zadnego fajnego audiobooka. Albo nudna tresc, albo lektor rozlazly. Jakies sugestie?
- A, i jeszcze nie dam rady podjechac po recepte na silniejsze plastry, bo mi sie rezerwa zaswiecila, a nie mam jak sie dzis zatankowac.
- I ogolnie - SZLAG BY TO!!!
- WRRRRR!!!!!!!!!!

03 August 2011

Roznosci...

Najpierw utknelam na jutubie.
O ile filmiki z telefonu ladowaly mi sie po 10 minut kazdy, tak te z aparatu - po 70 minut. Ja rozumiem, ze wieksze troche, ale moze bez przesady. I do tego fakt, ze "telefoniczne" maja lepszy dzwiek. Tak wiec - jak "krecic" to tylko ajfonem :)
W oczekiwaniu na zaladowanie, zaczelam przeglad blogow (bo z racji nieobecnosci szefa z maloznka, jakos w pracy sie ogarnac nie moge) i zauwazylam, ze moj awatar sie nie pokazuje. Znaczy czasami sie pokazuje, a czasami nie i dobra godzine zajelo mi znalezienie, gdzie to sie powinno ustawiac (aczkolwiek nie mam pojecia dlaczego sie popsulo). Oprocz tego znalazlam magiczny kod, zeby mini-avatarek pokazywal sie w pasku adresowym.
Tak wiec wszystkich, do ktorych wyslalam zapytania i prosby o pomoc - przepraszam za zawracanie glowy.

No i tyle.
Zanabylam droga kupna klej do dekupazu i pedzelki. I jak przyjda to sie bede artystycznie wyzywac, bo mnie cos ostatnio palce swierzbia (a lektura cub@libre nie pomaga ;) ).

01 August 2011

Po szkocku...

Ale sie dzialo :)
Tlum ludzi w kiltach, z calym czyniacym duzo halasu osprzetem, okupowal okolo-Stormontowe trawniki.
Wygladalo to mniej wiecej tak:










Nieco zakulisowo:







Nie obylo sie rowniez bez tancow:



 

A na koniec cos do po(d)sluchania: