21 June 2012

No to jestem...

Wywczas udal sie przecudnie (tylko za krotko, jak zawsze).
Zdjecia tam gdzie zwykle.

Maroko 2012

A w pracy tez nic nowego. Rzeczy, ktorych prosilam nie dotykac - dotkniete nie zostaly (na szczescie). Na nieszczescie te, o ktorych zrobienie wyraznie prosilam lezaly odlogiem (a ja zbieralam opeer za cudze lenistwo).
Tymczasem nastal czas aprajzalu, ktory poszedl zaskakujaco gladko. I mam wrazenie, ze tak jakos nie w te strone powinno to dzialac, bo takiej ilosci komplemetow pod swoim adresem "en masse" nie slyszalam od bardzo dawna. O ile w ogole. W kazdym razie moja praca jest doceniana (hehe, szkoda, ze nie na codzien), pomysly mam super (zwlaszcza ten o wyjezdzie na praktyki do Francji MI sie spodobal), a wzieta z sufitu kwota, ktora chcialabym zarabiac zostala zaakceptowana bez mrugniecia okiem (cholera, za malo sobie zazyczylam?)
A wczoraj popoludniem bylo lato i przez chwile bylo prawie normalnie - klapki, krotkie spodnie i takie tam. A dzis od rana leje i lac bedzie. No ale w sumie czego sie spodziewac? Jeszcze jak sie popatrzy na ponizsze:


Zrodlo - TU*. Mozna poczytac (i sie zalamac).









A! A z okazji urodzin Malenkiej dostalam prezent. Tak jakos wyszlo. I mam zamiar nie zdejmowac przez (hohoho) dlugi czas :)

__________________________
* Nie wiem dlaczego szaro-czarne mi wychodzi. Poczytac!

07 June 2012

To sie nazywa lenistwo...

No to sie leniwie pełna gębą. Internet pojawia sie i znika na szczęście Medicus w wersji audio pozwala przetrwać. Miejscowe różowe wino bardzo dobre. Jedzenie jeszcze lepsze a pogoda wymarzona. Zdjęcia bedą jak wrócę. Pozdrowienia spod palmy.