01 November 2010

Co sie robi z bażantem...?

Tytul jak z forum o2 ;)
Ale i problem dziwnowaty jakis.
Jako ze sezon polowan sie zaczal (podobno) zostalam uszczesliwiona (?) wczoraj ustrzelonym ptactwem. O takim o:

Juz wiem, ze nalezy wywiesic za oknem na jakis tydzien zeby skruszalo.
A co dalej?
Wszelkie sugestie mile widziane :)

6 comments:

Anonymous said...

się piecze, jak kurczaka, ja bym natarła octem winnym i moze musztardą przed pieczeniem i na kilka godzin do lodówki, moze byc tez wytytłany w jogurcie z ziołami i czosnkiem, albo obłozony cebulą i tez do lodówki na jakis czas.sos zrobic do tego nalezy, bo sucha bestia byc moze, jest to jednakze coś innego niż kurczak, blizej gęsi albo moze kaczki? tak czy tak, ocet polecam a resztę jak chcesz. ma się dobrze w sosie z marchewki i papryki duszonej, drobno pokrojonej lub startej, na ostro i pomidorowo. a Jako że uważam, ze zmysł masz, to poluzuj wodze fantazji i już. mozesz gliną oblepic i upiec, jak apacze albo nie pamiętam kto.

nieirytujmnie said...

A po co octem? Ocet to swinstwo jest. Poza tym co zrobic POTEM to wiem. Moja bezradnosc dotyczy bardziej patroszenia. Lata temu widzialam jak sie skubie i patroszy kurczaka, ale mialam wtedy 6 lat.
Juz wiem, ze sie tego nia parzy tylko skubie na zimno - ale co salej? Naderznac lekko w okolicach dupy i wyciagnac wszystko? A jak to sie robi zeby sie pecherzyk zolciowy nie rozwalil? I w ogole gdzie on jest???

A glina sie obklada ges. I piekla ja Lesiowa Kasienka w krzakach nad Wisla :)

A ptacwo dzikie najlepiej oblozyc do pieczenia slonina, bo inaczej suche koszmarnie sie robi - przepiorki kiedys tak pieklam). Zreszta bazanta tez - w zeszlym tygodniu, ale to sie nie liczy bo byl kupny skubaniec :)

abnegat.ltd said...

Cokolwiek bys mie zrobila - uwazaj na srucik. Bo chrupie ino roz - i po zebie...
Chyba ze oni na to ptactwo modo rdzenni northamerykanie polowali?

nieirytujmnie said...

Posluchalam rady tego, ktory toto ustrzelil. Oskubalam brzuch i nogi, wycielam cycki, nogi oderznelam - i wrzucilam cuzamen do kupy do zamrazalnika. Jeden z cyckow okazal sie kompletenie zeszredowany przez srucik.
Aby do weekendu (albo kiedys tam), obloze bekonem, takim bardziej tlustym, i juz.
Srut rzecz dziwna - ostatnie ptaki jakos niesprawiedliwie postrzelone byly - H ze dwojego co chwila wypluwal kuleczki,a w moim nie bylo ani jednej :)

abnegat.ltd said...

Pierona - zyjesz? Czy wam to ptaszydlo zaszkodzilo???

nieirytujmnie said...

Zyje, zyjemy.
Ptaszydlo sie nadal mrozi i czeka na przyplyw weny kucharskiej.
W ogole jakiejkolwiej ochoty na cokolwiek. Jakas lekka depresja mnie dopadla i trzyma. Trzymam sie jeszcze, ale jakos tak psychicznie szaro-buro-i-ponuro.