Niby jestem. Wiosna tez niby jest. W przerwach miedzy wichurami a ulewami.
Zaczęłam pływać z rana przed pracą, raz w tygodniu joga. Słupek wraca do normy.
5 maja egzamin inzynierski, a nauka w lesie.
Przypominam sobie francuski - w czerwcu sie przyda i douczam sie włoskiego - jeszcze bardziej sie przyda. Do tego intensywna lektura przewodników, przeglądanie map i wstępne rozeznanie w prepaidowych kartach microsim coby urlopowo kontaktu z rzeczywistością nie tracić.
Bo myślami juz jestem daleko. Na jakimś małym ryneczku, z kieliszkiem marsali w dłoni i wzrokiem utkwionym w gorzystym horyzoncie (a w sprzyjających warunkach bedzie widac Etne).
Bardzo poproszę wehikuł czasu - ja chce juz wrzesień!
No comments:
Post a Comment