04 July 2012

Lenistwo..?

Lenistwo wrodzone i niechęć do wszystkiego (a zwłaszcza ludzi) mnie dopada.  Winię pogodę - bardziej listopadową niż lipcową. I wizję pracy przez kolejne 2 tygodnie w składzie szef drugi i ja. Reszta, w liczbie sztuk 5 (słownie: pięciu) na urlopie. Przypominam, że żebym ja mogła wziąć wolne popołudnie to szef musi sprawdzić grafik wszystkich pozostałych. To może oni jednak nie są potrzebni, co?
No nic to - dam se radę  Co nie zmienia faktu, że słabo mi na samą myśl.

Weekend upłynął rozrywkowo bardzo - restauracyjnie i pubowo. Z kulminacyjnym ŚNIADANIEM u Johna Hewitt'a




A przedtem i potem Maddens Bar. I duża dawka bardzo dobrej, tradycyjnej muzyki. Mam nadzieję na powtórkę w ten weekend z okazji przyjazdu (juz na stałe) niejakiej Gertrudy, której "cockles & mussels" już obiecalam.

Wczoraj spaliłam z lekka lasagne (bardzo dobra wyszła, ze świeżą bazylią). Aczkolwiek to może raczej "wariacja na temat" bo z przepisem zgadza sie tylko makaron. No bo nie rozumiem po jakiego wafla mam smażyć mięso, które za chwilę będę piec.

A w ogóle to milczę, bo słucham. Zaraziłam się juz czas temu jakiś audiobookami i każdą wolną chwilę poświęcam słuchaniu. Wreszcie nie mam poczucia "straconego" czasu gdy zmywam, gotuję, prowadze samochod i maluję pazury (nie jednocześnie, gwoli ścisłości).  Wpadłam po uszy w około-lekarsko-historyczne opowieści i gorąco polecam całą twórczość Noah Gordona i oczywiście Jurgena Thorwalda (nadal rozpaczliwie szukam "Stulecia detektywów" - w formie dowolnej. Bo jak on o detektywach pisze tak jak o medycynie to ja chce teraz-zaraz-już).

A popołudniem MOT. Trzymać kciuki. Głównie z uwagi na to, że mojemu bankowi padł system i od 10 dni nie mam wypłaty, więc jak przyjdzie co naprawiać to leżę i kwiczę.
Pomijając rzeczy przyziemne (jak tankowanie) fajnie by było sobie zaklepać wizytę w Good Times Tattoo - wzór "prawie" jest, a czasu (na gojenie) coraz mniej :)

No comments: