12 March 2013

Cale zycie z baranami...

Ledwo zyje, znowu gonie ostatkiem sil, odliczajac dni do urlopu (31 - hura).

Przydzielony mi na poczatku stycznia pomocnik okazal sie baranem jakich malo (nawet w tym pelnym baranow kraju). Pracuje tu juz 6 lat, a wzmiankowany baran podszedl do mnie wczoraj i zapytal jak sie pisze moje nazwisko. Odjelo mi mowe. Po pierwsze - po szesciu latach moglby zapamietac te cztery litery, a po drugie - sprawdz, do qwy nedzy, swojego maila ciolku. Obawiam sie, ze nawet zadanie 2013 roku mogloby okazac sie za trudne dla matola:



Wszystko mi opadlo, naprawde. Poza tym, jakby nie patrzec, to troche jakby brak szacunku, nie?
W dupe tam... Wracam do papierow i czekam na wiosne (i urlop - zaleznie co bedzie wczesniej).

1 comment:

Daisy said...

Boszzz... Baranów znam, w polskiej tzw. Oświacie pracowałam parę lat, ale dopiero ten obrazek uświadomił mi stopień degrengolady. Rzal i bul :(