02 September 2010

Jakby juz...

No oto jakby sie udalo burdel przeprowadzic. Jeszcze warsztat wyglada jak po wybuchu bomby, ale biura wreszcie biura przypominaja.
Moj serwisowy kacik prawie uporzadkowany. I to "prawie" zostanie przez czas jakis - bo znajac moich chlopakow za moment srubki, transformatory i inne bezpieczniki zaczna mi zalegac w pudlach i pudeleczkach pod scianami. Ale na razie sie ciesze porzadkiem.



A w ogole to mam dosc. Zwlaszcza, ze z powodu braku sciany widze (i co bardziej istotne - slysze) moje dwie glupie. Nie umiem wspolpracowac z babami. Cale zycie unikalam jak moglam, a teraz duppa. Jakos trzeba przezyc. Na szczescie umiem sie wylaczac i nie sluchac. I czniam to, ze co chwila o to pretensje sa. No sorry, ale nie jestem w stanie sluchac WSZYSTKIEGO. Nie, bo nie. Walcie sie, glupie babsztyle.

I jeszcze przezyc te nastepnych 14 dni nikogo nie duszac, a potem gorzka zoladkowa u Loli :)

No comments: