03 August 2012

Jak nie urok, to...

(...) to... biegunka.
W Howth/Portmarnock bylo cudnie. Uwielbiam nasze wspolne wypady.
Na plazy co prawda rzucil sie na nas pies, a jako ze panicznie psow sie boje to skulilam sie na piachu i zalalam (ze strachu) lzami. Potem sie okazalo, ze dupek (pies znaczy) nie lubi ludzi w okularach przeciwslonecznych. Pierniczony wlasciciel ani go z powrotem nie przywolal, ani na smyczy nie prowadzil a na nas sie wydarl. Jassssne, bo kurde sama powinnam wiedziec, ze glupie bydle okularow nie lubi. No ale nic to. Bez szkod fizycznych sie odbylo.
Cafe Panorama natomiast jest miejscem, w ktorym czas jakos inaczej (po wlosku?) plynie... cztery godziny (a moze i wiecej, nie wiem, nie liczylam) uplnely jak mgnienie oka. Nad kolejnymi butelkami prosecco, zagryzanego wedlinami, serami i oliwkami. Cudnie.
A teraz jakos tam leci.
Kolejny debil wjechal mi w dupe. Znaczy w tyl samochodu. Naprawic sie nie da (aczkolwiek jezdzic sie jeszcze da), wiec ubezpieczenie ma zwrocic rownowartosc. Oprocz koszmarnego bolu glowy, szyi i ramion wrocila mi (z, kuzwa, sila wodospadu) rwa kulszowa. Lekarze zaliczeni. Jak nie przejdzie w ciagu 6 (slownie: SZESCIU!!!) tygodni, to beda sie zastanawiac co dalej.
Chyba pozwe barana. (I wez tu czlowieku zatrzymuj sie na czerwonym swietle).
No i tyle.
Jak w tytule.
Teraz piatek, wiec wanna, wino, ksiazka i piernicze caly swiat (z malymi wyjatkami).

P.S. Jest swiatelko w tunelu. 6 dni do wizyty Loli. 47 do Katanii :))

No comments: