16 July 2010

Nic będę robić...

Mam ochotę robić NIC. Co w moim przypadku oznacza zagrzebanie się w kocach na kanapie i obłożenie książkami. Czy też może raczej vajko wystarczy. Dostałam ostatnio hurtową niemalże ilość książek (dziękuję raz jeszcze, V.)- włączając w to odmóżdżającą Danielle Steel. Ale czniam to, że mało ambitne - w końcu o relaks chodzi.
A w ogóle to chodzi za mną cisza i spokój. Taka samotność jak kiedyś na Kopernika się zdarzała. Takie chwile, w których pisałam "tylko świece, tylko Sigur Ros", a świerszcz wpadał napić się ze mną wina :)



I w ogóle - lato takie, jak tamto ostatnie... Upał, skwar.. Nocą ciepło bijące z nagrzanych ścian i chodników. I nawet wrzasków weekendowych z Mexicany mi brakuje. Ech.. Pomarzyć można tylko - siedząc po kocem, w dresie i ciepłych skarpetach :)

A tu dupa zbita i nic z tego (ani lenistwa, ani upału.. i świerszcza też nie ma) - ćwiczyć trzeba, bo dwudziesty szósty coraz bliżej.
Cóż, zawsze zostaje kieliszek wina wieczorem. I parę (-dziesiąt) kartek książki w wannie.
Lepszy rydz niż nic :)

1 comment:

margot said...

Usmiecham sie...kiedy wiem ze i Tobie brakuje... :) zajebiscie jest miec te wspomniena..
A lato tego roku..jeszcze goreseetsze..