27 October 2010

GUPI tydzien...

No GUPI jakis ten tydzien. Polowy ludzi nie ma, a roboty tyle co zawsze, a chwilami wiecej. I to nie tak, ze ich caly czas nie ma tylko sie zmieniaja na tych urlopach i za cholere nie mozna nic sensownie zaplanowac. Juz widze, jak bede 11stego oczami swiecic dlaczego serwisowalismy tylko 400 itemow (no dobra, moze 500 - pazdziernik sie jeszcze przeciez nie skonczyl) w ciagu miesiaca zamias 1200. No nic - to za czas jakis. Ponadrabiam urokiem osobistym.
A cholerni klienci jakby sie zmowili i psuja dzwigi z przyleglosciami na wyscigi. Mam teorie, ze bardziej wykwalifikowani sa na urlopach (mid-term break'u sie wszystkim, psia mac, zachcialo), a operowanie ciezkim sprzetem zostawili jakims matolom i stad problemy.
Moja dotychczas znielubiona bardzo kolezanka G, okazuje sie fontanna madrosci i zrodlem ciszy i spokoju, w porownaniu z szefmalzowinko-kolezanka D, ktora promieniuje prostota i glupota (czytaj: bezmyslnoscia). A to jedna z niewielu rzeczy, ktorych nieakceptuje. Bo nie. Bo bezmyslnosci mowie NIE. Po niecalym dniu spedzonym z nia sam na sam mam ochote pasc na kolana przed G i zaczac bic poklony. No nic - to tylko do konca tygodnia.
Trzeci juz dzien tego nadzwyczaj intensywnego tygodnia sie powoli konczy. I znowu w domu padne na twarz (szalika, o fredzlach nie wspominajac, nawet nie dotykajac).
I nauczka po wczorajszym wieczorze - nie nalezy brac tramadolu na noc, bo sie potem nie spi. No za cholere, nic a nic. Do 2.30.
W piatek Haloween, a ja nadal rogow nie mam - widocznie diabelki niemodne w tym sezonie ;) Wampiry tez nie - przynajmniej nie te wieksze niz metr-dwadziescia, bo zebiska w rozmiarach mikro tylko wszedzie. A normalnych, doroslych klow nie ma. A przynajmniej ja nie moge znalezc. Na ebayu to sa juz tylko jakies kly luzem przyklejane klejem dentystycznym

I tak jak widac - jak na twarz nie padam, to biegne przed siebie.

Ale tak ogolnie - to dobrze mi :)

P.S. Wlasnie zadzwonil jeden z inzynierow, ze u klienta calkiem spier... popsuli wciagarke i potrzebuja nowej na cito.

5 comments:

abnegat.ltd said...

Mozna by pilniczkiem z B&Q trojeczki podostrztc, reszte skrocic - i wyjdzie calkiem calkiem ;)

margot said...

A mi jakoś kurdemol w tym tygodniu teskno za muzyczna..wiesz..? :)
I w sumie myślę sobie że jakos malo tego czasu było a z drugiej strony, że zajebiscie jest miec te wspomnienia..
I nie wiem co mi..bo wszystko dobrze tylko jakos tak..przez ta jesien moze..
A rogi to ja mam :P ale musialabym chyba natentychmiast je do samolotu podrzucic bys miala na czas :)
Caluje zasypana jesiennymi liscmi :)

nieirytujmnie said...

Abi - obawiam sie, ze potem zwyczajne zycie z takimi zebami moglo by byc nieco utrudnione.
Ale pomysl ogolnie calkiem niezly. Czyzbys zakupil zestaw pilniczkow w B&Q i teraz szukasz zastosowania? :)))

Marta - mi tez. Jakos tak wlasnie - jesiennie. I tego swiatla wsrod mokrych lisci tez mi brakuje. I na wspomnienie pewnej panny zjezdzajacej na tylku po shchodach usmiecham sie. Caluje sposrod kropel deszczu.

abnegat.ltd said...

...pilniczki, wiertelka, ostrza do pily...
To zaczyna byc niepokojace...

nieirytujmnie said...

Kazdy ma swojego bzika, kazdy jakies hobby ma :)

Dopoki nieszkodliwe to dobrze. A pilniczki, srobki, wiertelka i reszta czasami jeszcze pozyteczne :)

Ja irytuje otoczenie drutujac. Specjalizacja - 4-metrowe szaliki - ciezkie jak cholera, szerokie, grube, cieple i wzbudzajace achy i ochy u przechodniow. Ale proces produkcji jest uciazliwy nieco dla wspolmieszkanca. No bo ilez mozna ;)