23 February 2011

Hmm..

Kregoslup nadal nie boli. Az dziwne. Za to miesnie nieuzywane od dawna, a teraz lekko (sic!) przymuszone do roboty ciagna tak, ze podniesienie reki wyrywa ze mnie jeki, a przewracanie sie z boku na bok wymaga niemalze pomocy z zewnatrz (znaczy - prosze mnie przeturlac).
Z dieta poczekam, az sie troche cieplej zrobi. Bo nadal wstretnie. Znaczy zimowa pora deszczowa trwa. Wieczorem szybko ciemno, rano mgliscie.

 I czasami jeszcze wiatr leb urywa, a deszcz przelatuje. W poprzek.

Czyz nie byloby milo gdzie indziej?
O! Na przyklad tu:
Zasiasc sobie pod wieczor z kieliszkiem grappy i pogapic sie na spacerujacych....

16 February 2011

...dnia pewnego spotkamy sie wszyscy tam...

Nie zdazylam powiedziec tego, co chcialam. Nie zdazylam powiedziec tego, co powinnam. Nie zdazylam przezyc jeszcze jednego wtorkowego wieczoru - z cyklu kopernikowskich - gdy gadajac o wszystkim i o niczym albo o  prostu milczac byl obok. Usmiech w kacikach oczu, rozesmiana geba brodatego Szwejka
I nie zasmieje sie juz rubasznie, nie obejrzy sie za ladna nozka w szpilce, nie bedzie szukal konskiego wlosa na "pruskie poduszeczki", nie bedzie smieszno-glupkowatych, a zawsze zaskakujaco milych urodzinowo-imieninowych wierszykow... dlugo by wymieniac...
Panie C, gdziekolwiek jestes - dziekuje, ze chociaz przez chwile moglam nazwac Pana PRZYJACIELEM...

14 February 2011

O w du.... sze..!

Jestem w szoku. Po raz pierwszy od ponad roku kregoslup nie boli. Ani noga. No szok normalnie.
Pojechalam z rana w sobote, dziabneli mnie w slupek i jestem jak nowa. No, prawie.
Masowka co prawda straszliwa, dochtor miejscowym dziabal jakby sprawdzal czy stek jest well-done, sama iniekcja bolala upierdliwie, ale co tam. Troche naprawili. Wieczorem jak zeszlo znieczulenie dostalam obustronnego ataku rwy kulszowej, ale do rana przeszlo.
Teraz tylko zaczac sie ruszac jak czlowiek, miesnie wzmocnic, schudnac... (taa, i moze jeszcze rzucic palenie? odezwalo sie moje zlosliwsze-ja).
W kazdym razie - idzie ku lepszemu. A jak w sobote wieczorem zobaczylam, ze moge uniesc palce stopy to sie poplakalam.
Bedzie lepiej :)

04 February 2011

Ja chce jeszcze raz!!!

Jak powyzej. Nic dodac, nic ujac.
Impreza fantastyczna. Jak podali pozniej organizatorzy - 150 osob sie pojawilo - podobno kolejny rekord. Tez tak sadze, skoro impreza cyklicznie co miesiac sie odbywa i co miesiac ludzi tyle sie pojawia. Zastanawiajace.
Inaczej niz na fetyszowych imprezach w Polsce - srednia wieku 40+. Bardzo pozytywnie. Nie powiem, ze smarkaczy zadnych nie bylo, ale nie bylo typowej dla PL gotopodobnej, walikonikowatej publicznosci. Popieram bardzo. Odestek "shiny people" (bardzo mi sie to okreslenie spodobalo) czyli po naszemu gumisiow - tez calkiem wysoki. Generalnie - och i ach i jeszcze!
Apartament zaskakujaco duzy. W porownaniu z hotelowymi dublinskimi pokoikami - salony wresz nieskonczenie sie ciagnace.A! A opis dotarcia do tamze WCALE nie przesadzony. Rzeklabym nawet, ze za malo szczegolowy. Pomijajac juz fakt, ze do dostania sie do wewnatrz albo nalezy byc w dwie osoby, albo miec rece jak szympans (czy jaka tam inna malpa, co za soba rece po ziemi ciagnie).
Jedyne chyba "ale" to takie, ze w sypialni okno mialo wywietrznik niedajacy sie zablokowac i w zwiazku z tym nie tlumilo halasu. A poniewaz pierwsze pietro - to cala noc mialysmy wrazenie spania na ulicy.
A propos -smy - domyslalam sie, ale spotkanie potwierdzilo - nieprzytomnie mi Z brakuje. Tak na codzien. Na pogadanie, pomacanie, posmianie sie i poznonocna wanne.
Tymczasem piatek juz nastal, z zalegla robota byc moze do konca dnia zdaze, a jak nie to... coz. Ktorys z klientow bedzie mial pecha. Bo po cholere ja sie stresuje i napinam, jak wspolpracownicy pracuja na cwierc (bo nawet nie pol) gwizdka. I tak jak w tym dowcipie, gdy Irlandczyk po wytlumaczeniu mu slowa manana zdziwil sie niepomiernie i skwitowal "ale po co sie tak spieszyc?".
I tym optymistycznym akcentem... milego weekendu!