03 March 2010

Jestem, jestem..

Zyje, zyje... Siedze w domu i ku ogolnemu zdziwieniu calkiem mi sie to podoba. Wyzywam sie kuchennie, robie na drutach (jak mi wreszcie zakupione na ebayu druty przyjda to skoncze ten sweter, a nastepny juz zaplanowany), czytam, spie, czekam na H (a jak nie czekam to sie zatapiam w ramionach)... Dziury w brzuchu goja sie szybko i bezproblemowo, w perspektywie jeszcze ponad 10 dni zwolnienia. Kurcze - no dobrze mi po prostu :)

A z inne beczki - Belfast (podobnie jak Derry i pare innych polnocnoirlandzkich miast) slynie z murali. Z przyczyn oczywistych tematyka tutejszych jest.. hmm..specyficzna. Ponizej moje dwa ulubione (chyba widac o jaka specyfike mi chodzi).

Mural w tle, a ta kupa czegos przy plocie to smieci pochodzenia roznego (glownie palety) gromadzone na 12lipcowe bonfire.

1 comment:

abnegat.ltd said...

Juz sie zaczalem zastanawiac co Ci te konowaly wypieronily :)