Zyje, zyje... Siedze w domu i ku ogolnemu zdziwieniu calkiem mi sie to podoba. Wyzywam sie kuchennie, robie na drutach (jak mi wreszcie zakupione na ebayu druty przyjda to skoncze ten sweter, a nastepny juz zaplanowany), czytam, spie, czekam na H (a jak nie czekam to sie zatapiam w ramionach)... Dziury w brzuchu goja sie szybko i bezproblemowo, w perspektywie jeszcze ponad 10 dni zwolnienia. Kurcze - no dobrze mi po prostu :)
A z inne beczki - Belfast (podobnie jak Derry i pare innych polnocnoirlandzkich miast) slynie z murali. Z przyczyn oczywistych tematyka tutejszych jest.. hmm..specyficzna. Ponizej moje dwa ulubione (chyba widac o jaka specyfike mi chodzi).
Mural w tle, a ta kupa czegos przy plocie to smieci pochodzenia roznego (glownie palety) gromadzone na 12lipcowe bonfire.
1 comment:
Juz sie zaczalem zastanawiac co Ci te konowaly wypieronily :)
Post a Comment