13 July 2010

Strach, wstyd, bezsilność i zgrzytanie zębów...

12 lipca minął. Jak co roku.
Jak co roku Oranżyści paradowali, a Republikanie rzucali koktajlami mołotowa. Wszystko na pamiątkę bitwy nad Boyne (1690), w której Wilhelm Orański rozpędził irlandzkie wojska wspierające Jakuba. Spędziłam wczoraj sporo czasu usiłując znaleźć przyczynę, dla której urodzony w Niderlandach książe zaplątał sie w konflikt w Irlandii. W momencie jak doszłam do wniosku, że żadnych problemów by dziś nie było, gdyby nie mieszanie się Ludwika XIV (Króla-Słońce) w politykę Rzeszy - poddałam się.
Swoją drogą - ciekawostka:
"Bitwa [...] głównie jest pamiętana jako starcie pomiędzy protestantami i katolikami w Irlandii. Jednak obie armie były pod względem religijnym mieszane".
Ale o tym już nikt zdaje się nie pamiętać i przyjęło się, że Oranżysci to protestanci, a Republikanie - katolicy.
Nie rozumiem. Zresztą - żadnej przemocy nie rozumiem, a historia wydaję się być zawiła.
Jak ktoś chce - odsyłam do źródła.
Nie zmienia to faktu, że paradowanie protestantów może być przez Republikanów odebrane jako demonstracja siły. Jak co roku Oranżyści pchają się w rejony zamieszkane przez katolików. I jak co roku parada napotyka przeszkody. I powoduje rozruchy.

(strach)
Cały dzień i noc helikoptery latały nad miastem. Potem wisiały. Wieczorową porą, na tle szarzejącego nieba miejcami kłębił się dym. Czasami huk wystrzału. Albo blask ognia odbijający się w dachach domów. To nie jest bezpieczny czas i miejsce. Zaprzyjaźnieni miejscowi pozostali w domach, nie wychylając nawet nosa poza próg. Ci bardziej przezorni - wyjechali na tydzień. Nie czuję się bezpiecznie, gdy ulicami wałęsa się nawalone w trzy obrazki towarzystwo, wyśpiewujące patriotyczne pieśni. Jedyne pocieszenie takie, że mieszkam w rejonie nienachalnie jednolitym wyznaniowo. Może to dziwnie zabrzmi, ale uspokaja mnie to.

(wstyd)
W sumie - nie mój cyrk, nie moje małpy. Ale wstyd mi, że przez tyle lat ci ludzie (homo sapiens ??) nie są w stanie koegzystować na tym samym terenie. Rozmawiałam z wieloma. I każdy mówi "to nie my". To kto zatem? Tydzień temu w południowym Belfaście też się działo. Tradycyjne koktajle mołotowa, cegły, butelki, a nawet butle z gazem poleciały z wiaduktu na przebiegającą poniżej ulicę. Sprawcy mieli po 13-14 lat. To przerażające. Bo - skąd się to bierze? Brak nadzoru, nuda, bezmyślność. Do tego, być może, wyłapane z rozmów starszego pokolenia wspomnienia, jak to fajnie było w czasie The Troubles. Jak fajnie się biło z wojskiem. Teraz wojska nie ma - została policja. Więc w sumie co za różnica. W sobotę zebrało się 200 osób tak właśnie myślących. Efekt - 27 policjantów rannych. Wczoraj - 55ciu. A to jeszcze nie koniec, bo helikoptery nadal wiszą nad miastem.

(bezsilność)
...i wydaje się, że nikt nic nie robi. Policja używa armatek wodnych. Gdy wczoraj użyli plastkiowych kul od razu podniosły się głosy, że to złe i niedopuszczalne. Z jednej strony - może to i lepiej, żeby nie zaostrzać konfliktu. Bo nie ma gwarancji, że skutecznie przestraszonych ostrą amunicją 200 osób, nie wróci nazajutrz w sile 2000. I będzie powtórka Krwawej Niedzieli. I początek nowych Problemów (The Troubles).

(zgrzytanie zębami)
Bo chwilowo nic innego nie pozostaje. Siedzieć cicho w domu, nosa nie wychylać. Zresztą i nie ma gdzie za bardzo, bo jak Północna Irlandia długa i szeroka - wszystko pozamykane. A miejscami zabite dechami. Dla bezpieczeństwa.

Za BBC:
- zdjęcia
- materiał video

2 comments:

cre(w)master said...

Wystarczy spojrzeć na te zdjęcia. Kropka w kropkę nasi kibice... Tylko powód do zadymy inny, choć dobry jak każdy.
Lejemy, tłuczemy... a dlaczego..? Większość z nich pewnie nie będzie umiała odpowiedzieć. Ot tradycja w narodzie. Jak u nas petardy, czy dawniej karbid na Wielkanoc.
Smutne to... Pozostaje mi tylko życzyć Ci spokoju.
Pozdrawiam

nieirytujmnie said...

Przynajmniej kibice nie porywają pociągów i autobusów.

Oglądałam właśnie wiadomości, to co zwraca uwagę to zachowanie policji. Stoją niczym owieczki wystawione na rzeź, a młodzież się "bawi". Reporterka powiedziała, że większość to młodzież, ale sporą część stanowią dzieci w wieku 8-9 lat - beztrosko rzucające kamieniami. W dalszej części pytała jak to się dzieje, że rodzice tych smarkaczy wypuszczają ich z domu. Bo co im mówią - idż, baw się dobrze i nie daj się zapuszkować??
Żałość.
http://news.bbc.co.uk/1/hi/northern_ireland/10612369.stm