Ale mnie duma rozpiera, a w dodatku tkwie w lekkim szoku.
Otoz predkosc postepowania agencji (czyli jakby nie bylo urzednikow i to w dodatku tutejszych) spowodowala opad szczeki i oczowytrzeszcz.
No bo tak:
- sobota - ogladanie domu
- poniedzialek - wyrazenie zainteresowania i umowienie spotkania na dzien kolejny
- wtorek - podpisanie umowy !!!!!!!!!
Dodatkowo - wprowadzamy sie w piatek, ale czynsz placimy od 1ego grudnia. Kaucja (dla nas) to jednokorotnosc, anie dwukrotnosc czynszu. I rowniez w ramach wyjatku i w ogole po znajomosci nie musimy przyprowadzac gwaranta.
No szok, szok i jeszcze raz szok.
W piatek o 10 odbieram mieszkanie (protokol zdawczo-odbiorczy czy cos w tym stylu), wsadzam klucze w kieszen, pedze do starego domu przerzucac pudla, paczki i worki i tak mniej wiecej kolo 15stej bede wprowadzona :D:D:D
A w sobote switem bladym na lotnisko i witaj Londynie!
O rany, ale mi sie geba cieszy!
P.S. Abnegacie - jak widzisz udalo sie i zadna irlandzka "manana" nie wlazla w parade ;)
2 comments:
Jeśli załatwiałaś to przez firmę, w której już wcześniej miałaś coś wynajętego, to faktycznie formalności jest dużo mniej i "maniana" Ci nie grozi, nawet na Szmaragdowej Wyspie.
Baw się dobrze w czasie przeprowadzki i potem też. BTW miejsce do picia wina jest super. A da się tam czytać we dwoje? Bo u mnie nie. :-(
Weryfikacja: trypertr - noż, żeby was pokręciło!
Faktem jest, ze prawie 4 lata z ta agencja spedzilismy. Pewnie dlatego. Co nie zmienia faktu zem zszokowana.
A wanne zamierzam przetestowac w piatek. A jak wroce z wywczasow to musze koneicznie zakupic polke na wanne - zeby ksiazke, kieliszek i inne takie bylo gdzie postawic :)
Post a Comment