23 December 2011

To juz ten czas...

...zeby zaczac robic bigos. Tak akurat ze dwa, trzy dni i bedzie pieknie brazowy, miesko cudnie rozplywajace sie w ustach, kapustka miekka i kwasna... Poza tym Swieta (z kulinarnego punktu widzenia) niemalze odwolalam. Bedzie sledz w smietanie - tak po placie, dwoch na glowe. Barszcz z papierka i ravioli z grzybami zamiast uszek (bo cos stac nie moge za bardzo). Zamowiony sernik lada moment bedzie dostarczony. Jeszcze jakies drobne zakupy, wino i guinnessa wrzucic do lodowki i niech sie chlodzi... A potem lenistwooooo! Hura!

I to rowniez ten czas, zeby pozyczyc Wam, moi drodzy, Spokojnych Swiat i Lepszego Nowego Roku...
Oby Wam sie dobrze dzialo!

3 comments:

Szaman Galicyjski said...

I Tobie też także zarówno wszystkiego, o czym marzysz i pogody ducha na nowy rok.

A mnie najlepszy bigos na obcej ziemi wyszedł ze slow-cookera. 6-7 godzin dziennie przez 4 dni.

nieirytujmnie said...

No niestety, moj slow-cooker ma jakies 3l pojemnosci. A ze bigosu nie jedlismy ze dwa lata (jak nie lepiej) to produkcja trwa w dwoch 5litrowych garnkach jednoczesnie. Jeszcze ze dwa dni i (o ile cos zostanie) bedzie cudowny. Ale tak wlasnie jak mowisz, 4 dni, 6 godzin dziennie... Moze zawartosc jednego zamroze (ech, gdzie te zimy z mrozami, gdy wystarczylo wystawic garnek na dwor)....
Pachnie w calym domu i slinka cieknie.

Joanna said...

Wszystkiego Naj.. na Święta i w Nowym Roku, oby się spełniło wszystko o czym zamarzysz:))