16 December 2011

Zima..?

W telegraficznym skrocie:
- internetu nadal nie ma (moze dzisiaj przyjdzie Sky'owy magik i zainstaluje, a moze nie... bo nie dojedzie na przyklad, bo oblodzone ulice?)
- Zoledziowo prawie ogarniete (poza "moim" garderobianym pokojem, w ktorym wyglada jak po wybuchuu bomby, ale to moze w weekend. Albo po swietach. Albo manana w wersji tutejszej :))
- w pracy jak to w pracy (malo kto, tak jak moj szef umie podniesc mi cisnienie - ostatnio urzadzil mi awanture, ze zostawiam wlaczona automatyczna sekretarke, a przeciez juz jestem w pracy i moim obowiazkiem jest odbieranie telefonow. Tak, poszlo o te pol godziny za ktore mi NIE placa, bo firma nie ma pieniedzy - wiec teoretycznie mnie tam nie ma - to po jakiego wafla mam odbierac telefony? zwlaszcza, ze do ok.9tej jestem sama?)
- christmas dinner (firmowy) w przyszly czwartek. Pomysl dyskoteki w stylu lat 70-tych na szczescie upadl. Ostal sie zatem obiad (z atrakacjami w postaci zabaw typu "trivia" - bo przeciez tak fajnie bedzie. Mam atak jasnowidzenia, ze zaraz po obiedzie i guinnessie na deser kregoslup odmowi mi posluszenstwa i w trybie przypieszonym bede wracac do domu).
- a domowo swieta ograniczone, bo nadal tracimy na wadze. Na Wigile barszcz z grzybowymi uszkami i sernik na deser (tak w ramach odchudzania) i nie mam pojecia co pomiedzy. No, moze sledzie w smietanie. A w kolejne dni na pewno bigos. A reszta jw. czyli wyjdzie w praniu.
- a w ogole to w tak cieplym domu jak obecny to jeszcze tu nawet nie bylam (o mieszkaniu nie wspominajac). Grzeje sie 2 razy po 3 godziny a cala dobe mozna latac w krotkich spodenkach :))

- nie chce mi sie - tak ogolnie i wszystkiego, ale to zapewne ta pora roku. Snieg juz padal pare razy (znowu irlandzkie szopki na ulicach sie wtedy dzieja, ale sie przyzwyczajam i juz malo co mnie dziwi).
- a jak nie kupie sobie szybko maszyny do szycia to zwariuje, a na pewno palce bede miala sklute do krwi juz na stale :)
- i to by bylo na tyle.

2 comments:

Monika said...

Ja chyba odwołam święta w tym roku. Ale u nas, na razie, śnieg nawet nie popaduje...

nieirytujmnie said...

Chyba tez odwolam.
NIE CHCE MI SIE!
W ramach wigilii bedzie barszcz z papierka i ravioli z grzybami zamiast uszek. No i sernik (ale zamowilam gotowy).
I bigos, ale to pewnie PO swietach.
I koniec.