09 January 2012

Szlag by to...

Mimo pozytywnego nastawienia chu***steczkowo ten rok sie zaczal.
Samochod u mechanika - mokre liscie na rondzie sprawily, ze tylna poloska jest do wymiany.
A oprocz tego w zeszly wtorek w trybie pilnym pogotowie zawiozlo mnie do szpitala, gdzie spedzilam kolejne 48 godzin na obserwacji. Na dowidzenia zrobili tomografie i wypuscili do domu (a jako ze wypuscili to zakladam, ze nic tam nadprogramowego nie znalezli). A teraz do czekania na rzniecie kregoslupa doszlo czekanie na encefalogram i konsultacje u neurologa. Wyglada na to, ze w wieku calkiem slusznym objawila sie u mnie epilepsja. Jestem z lekka przerazona, a do tego mam dola jak stad do tamtad (a nawet jeszcze dalej).

3 comments:

erjota said...

Pocieszyłbym, ale pomysłu nie mam. Widać u wielu osób nowy rok nie zaczął się tak jakbyśmy tego chcieli :((

Pozostaje liczyć, że to co złego ma się stać stanie się jak najpóźniej. Chyba, że się świat skończy tak jak jest to planowane :D

pozdrawiam
Rafał

Anonymous said...

Uszy do góry, rżnięcie kręgosłupa nie takie straszne, jak je malują. Fajnie jest, bo potem nic nie boli :-) Sprawdzone na swoim. Nie bój żaby ;-)
nika

nieirytujmnie said...

Erjota - niech sie lepiej nie konczy, jeszcze za malo tego swiata widzialam :)
Nika - prawde mowiac to sie nie moge juz doczekac. Z uwagi na przypadlosci dodatkowe samochod poszedl w odstawke i powrot autobusami z pracy do tej pory czuje w kosciach (doslownie). Wiec niech mnie juz zerzna.