Dzis kilku panow w dzinsach i kraciastych koszulach zaczelo sie krzatac pod moim pracowym oknem.
Najpierw burczeli wyzynarka do betonu, a teraz jeden z panow napiernicza mloteczkiem az mi sie kawa z kubka wylewa. A wyglada to tak:
Zatem mrucze sobie, przez podzwaniajace od wibracji zeby:
Jestem oaza spokoju... pierdolonym, kurwa, zajebiscie wyluzowanym kwiatem na tafli jeziora.
No comments:
Post a Comment