..juz za momencik, urlopik z H zacznie sie krecic :)
No to dzis na spokojnie - troche fakturowania, troche certyfikatow, troche idiotycznych, jak zwykle, rozmow telefonicznych. A potem LABA!!!
No to dzis na spokojnie - troche fakturowania, troche certyfikatow, troche idiotycznych, jak zwykle, rozmow telefonicznych. A potem LABA!!!
Dawno sie tak na wolne nie cieszylam. I chociaz domowo i bez jakis specjalnych fajerwerkow - bedzie dobrze. Troche gotowania, ogladania zaleglosci i staroci (dawno Alienow/Predatorow nie widzialam), popijania wina i czego tylko sie zamarzy.
W ogole dobrze mi. Fakt, wkurzam sie czasami, czasami dynamizatorow naduzywam, ale tak generalnie to mi spokojnie, milo, cieplo - no DOBRZE po prostu.
Na razie nosic mnie tylko zaczyna. Ten miesiac odpada, ale moze styczen? Moze Praga, moze Glasgow, moze gdziekolwiek.. Bo zawsze "tam za gora" trawa jest bardziej zielona i slonce jasniej swieci. A moze po prostu dublinski Nimhneach? Nie "zamiast", ale tez jakby nie bylo forma (i to calkiem przyjemna) rozrywki i oderwania sie od codziennosci. A moze kogos jeszcze z PL przywieje? Sie zobaczy...
A z innej beczki to czas za suszonymi grzybami zaczac sie rozgladac. I sledzikiem. I serem oczywiscie, bo sernik byc musi :)
No comments:
Post a Comment