14 December 2009

Roznosci...

Cztery dni minely jak z bicza strzelil, ale nie da sie ukryc, ze bardzo relaksujacy to byl urlopik. Przewidywane lenistwo totalne stalo sie faktem i niesamowicie mnie zrelaksowalo.
Okolica rozblysnela milionem swiatelek i ozdobek okolo-swiatecznych. Pomijajac tradycyjne swiatelka, pelno wszelkiego rodzaju balwankow, mikolajkow, skrzatow wspinajacych sie na kominy, reniferow i innego badziewia. Chyba sie przyzwyczailam i wiekszosc z nich wrazenia juz nie robi, ale raz mnie wbilo w ziemie na widok naturalnej wielkosci, plastikowej, podswietlanej Swietej Rodziny w oknie jednego domu. Lomatko! Odpustowe jelenie na rykowisku wysiadaja przy takim cudzie kompletnie. A - i jeszcze jedno cudenko widzialam. Nie na domu co prawda, lecz na samochodzie - sprytnie zamontowane do dachu losie (reniferze?) rogi. I tym sposobem mozna zakrzyknac - "Ty LOSIU!" i bedzie to calkowicie zgodne z prawda.
Z sytuacji smiesznych - w sobote rano obwiescilam "idziemy szukac grzybow". Z miejsca zostalam posadzana o a) jeszcze spanie i b) przyjmowanie przez sen napojow wyskokowych w ilosciach powodujacych halucynacje. Sprawe moich rzekomych zwidow udalo sie szybko wyjasnic, gorzej tylko z samymi grzybami. W polskich sklepach nie ma, kolejna dostawa spodziewana po 20-stym. Jakby pozno wiec pozostalo tesco z wloskimi suszonymi. Dam rade. Uszka beda i juz.
A - towarzystwo pracowe postanowilo w ten piatek wyjsc i celebrowac. Znaczy sie firmowa, swiateczna kolacja. Zeby ich pogielo (a nawet POGLO)!
Zdecydowanie mam dosc ogladania ich na codzien, wiec planuje sie wymigac w ostatniej chwili.
A teraz nie pozostaje mi nic innego jak wrocic do pracy i czekac na dluugie, swiateczne wolne. Powtorka z lenistwa bedzie, a co!

No comments: