A za godzinę do domu, do kuchni, wino otworzyć i... pomyśleć intensywnie, wpatrując się w zawartość zamrażalnika, co by tu na kolację. Kacze ozorki mi ostatnio w ręce wpadły - więc może coś w ten deseń?
W sosie chrzanowym - o!
I do tego kopytka.
Cholera, głodna się zrobiłam :)
No comments:
Post a Comment