05 January 2010

Co by tu teraz...?

Dzis lepiej zdecydowanie. Moze dlatego, ze opowiadania Magdy Kozak sobie znalazlam i olewam prace. A moze dlatego, ze slonce swieci. A moze beta-blokery dzialaja....
Zaczynam mysla w cieplejsze okolice wybiegac. Dokad by tu? Maroko kusi, ale w sumie tam juz bylam - no chyba zeby na tygodniowe (albo jeszcze lepiej dwu-) "safari" sie wybrac. I pare dni na wielbladach, po pustyni, z noclegami w namiotach..? I jeepem po Atlasie... Warte rozwazenia. A moze Kenia jakas dla odmiany albo w ogole gdzies daleko. Ale to za czas jakis. A nawet jak skoncze w Agadirze to sie specjalnie nie zmartwie ;)
Na razie Londyn pod koniec miesiaca. Z planami prawie zadnymi (no dobra - czerwone buty chce - moze na Camden'ie znajde wreszcie te wymarzone).
W domu cicho, cieplo i spokojnie. Czas do drutowania wrocic, bo czarnosci porzucone w kacie az krzycza. O! I wanna dluuuuga, z ksiazka i kieliszkiem wina. Sie porozpieszczam. Bo lubie :)

No comments: