07 January 2010

Co nas nie zabije...

...to nas zirytuje (zeby nie rzec "wqrwi"). Innymi slowy - powtorka z poniedzialku. Do potegi n-tej. Musze sobie odpowiedni ubior do pracy skombinowac. Np taki:



Ale nic to.
Potem obiad u Libanczykow zaplanowany i moze jakis pub. Czwartek dzis wiec u Hewitt'a blues, szkoda tylko, ze tak pozno (istnieje wiec pewne prawdopodobienstwo, ze sie wespol-w-zespol z panna K. urzniemy zanim towarzystwo grac zacznie).

Ide sie puscic z dymem, a potem jeszcze popracowac trzeba te pare godzin, zeby zasluzenie zwilzyc pyszczek* wieczorem ;)



____________________

* zwilzyc pyszczek, bo kobiecie nie wypada zalewac mordy :)

No comments: