Swiateczne obzarstwo nie bylo straszliwe, udalo mi sie jakies mniej wiecej normalne ilosci zrobic, a nie jak dla pulku wojska (no dobrze - PRAWIE udalo, bo czesc skonczyla w zamrazarce czekajac na kleske glodu). Uszka, wbrew czarnowidztwu, wyszly fantastyczne. I wloskie grzyby okazaly sie duzo wydajniejsze od polskich. Rezultat - farsz w zamrazarce. Ale to dobrze, moze jutro pozawijam toto we francuskie ciasto i przekaska bedzie, ze palce lizac.
Lola jutro z rana przylatuje i bedzie duzo gadania, smiechow-chichow, popijania wina i lepienia pierogow. Brakuje mi takiej kumpeli na codzien. Jakiejs normalnej baby, z ktora mozna wyjsc po zakupy albo do pubu albo normalnie posiedziec i pogadac. W pierwszym odruchu pomyslalam sobie, ze moze ja juz za stara jestem na zawieranie nowych znajomosci (o przyjazniach nie wspominajac). Ale to nie tak. Po prostu mierzi mnie i odrzuca na sama mysl, ze mam sie skumplowac z jakas idiotka tylko dlatego, ze ona z tego samego kraju pochodzi. A to tu dosc normalne. Wiec po co? Inteligencja, osoby przez mnie poznane, nie grzesza, poczucie humoru jakies niedorozwiniete, a o wspolnych zainteresowaniach mozna zapomniec. Miejscowe natomast dziewoje jak na moj gust zanadto sa swietoszkowate i na samo slowo "seks" reaguja okrzykiem "I've heard enough". No i wez tu czlowieku wal glowa w mur. Moze to ja jestem za bardzo otwarta i z lekka zboczona, a moze perspektywa mi sie zmienila, ale w Polsce na porzadku dziennym jest (bylo?) gadanie miedzy nieznajomymi nawet kobietami o seksie. Tak max po pol godzinie, czasem szybciej. A tu? Zapomnij.
Dlugo by mozna na ten temat.
Zatem - wracam do drutow coby przod skonczyc i tyl zaczac :)